W sercu wielkopolski, w malutkiej miejscowości Róża Rodzina Kosickich prowadzi rozległe gospodarstwo rolne. Szczególne miejsce zajmują w nim konie cenionej, zwłaszcza przez skoczków, rasy holsztyńskiej. Udało nam się odwiedzić tę rodzinną hodowlę i korzystając z okazji - porozmawiać chwilę z Romą Kosicką, która konie hoduje wspólnie ze swoim tatą - panem Ryszardem Kosickim.
Equista: Bardzo cieszymy się, że zgodziłaś się na wywiad. Chcielibyśmy wiedzieć skąd u Was pasja do koni i skąd pomysł, żeby hodować konie ?
Roma Kosicka: Konie w moim życiu pojawiły się stosunkowo późno, bo dopiero w szkole średniej zaczęłam stawiać pierwsze kroki w jeździectwie. Najpierw dokonaliśmy zakupu konia wierzchowego, później - z biegiem lat pojawiły się marzenia o własnej stajni, które niebawem zaczęliśmy realizować.
Equista: Czy od razu myśleliście o hodowli koni rasy holsztyńskiej?
Roma Kosicka: Z racji bliskości nieistniejącej już stadniny w Posadowie, pierwsza klacz, która się u nas pojawiła, była właśnie tam urodzona. Po niej bardzo szybko pojawiły się kolejne konie - już rasy holsztyńskiej.
Equista: Czemu akurat "holsztyny"?
Roma Kosicka: Nasza hodowla od samego początku była i jest nastawiona na hodowlę koni skokowych. Konie rasy holsztyńskiej dominują na światowych hipodromach. Związek Hodowców Koni Holsztyńskich jest stosunkowo niewielki i dość konserwatywny w swych zasadach, a mimo to ścieżka przez niego wytyczona przynosi znakomite efekty. Konie holsztyńskie bardzo często można znaleźć w rodowodach koni sportowych należących do innych ksiąg stadnych. Na ich podbudowie sukcesy święci obecnie hodowla KWPN.
Equista: Jaka jest filozofia Waszej hodowli, czym kierujecie się przy podejmowaniu decyzji hodowlanych?
Roma Kosicka: Cały czas dążymy do postępu hodowlanego. Naszym celem jest wyhodowanie konia sportowego, który podoła najcięższym światowym parkurom. Oczywiście jest to zadanie czasochłonne i bardzo ambitne. Dlatego też dbamy o jakość naszych matek i staramy się korzystać z najlepszych światowych reproduktorów, jak choćby Mylord Carthago, Numero Uno, czy For Pleasure.
Equista: Początki bywają trudne, a hodowla koni jest przecież niełatwym zajęciem - jak radziliście sobie na początku?
Roma Kosicka: Na początku oczywiście trzeba było zapłacić "frycowe" (śmiech). Mamy nadzieję, że ten etap mamy już za sobą. Odwiedziliśmy mnóstwo hodowców niemieckich i belgijskich. Jeździliśmy i nadal jeździmy po różnego typu pokazach, czempionatach, zawodach. Cały czas trzeba pytać, podpatrywać... po prostu uczyć się od lepszych.
Equista: Wasze stado jest dość liczne, przybliż proszę naszym czytelnikom swoje konie
Roma Kosicka: W naszym stadzie znajduje się około 8 klaczy hodowlanie czynnych. Rocznie staramy się uzyskiwać około 6 źrebiąt. Kryjemy nasze klacze tylko wiosną, więc gdy zachodzi sytuacja, że klacz źrebi się stosunkowo późno (koniec czerwca) to dajemy jej rok odpoczynku i nie jest już w danym roku źrebiona.
Klacze nasze reprezentują znane holsztyńskie linie hodowlane jak np. 18a2, 18b1, 318d2, 730b, czy 1298. Staram się aby pochodziły one z tych nitek hodowlanych, które dały uznane już potomstwo. I tak, np. matka jednej z naszych klaczy - Carette to pełna siostra uznanego ogiera Quality, babka klaczy Zarin to pełna siostra ogiera Cambridge, matka klaczy Pilotin to pełna siostra ogiera Linaro. Bardzo cenną dla nas klaczą jest także Nightingale, która to dała dwóch uznanych w synów: ogiera Nightcarry (po Carry) i ogiera First Fighter (po For Pleasure, Wicemistrz Polski w kat. koni 4-letnich, uznany również w Badenia-Wirtembergii i fińskiej FWB).
Equista: Mylord Carthago, Verdi, Numero Uno, Bretton Woods - tegoroczne źrebięta robią świetne wrażenie! Który z nich jest Twoim faworytem?
Roma Kosicka: Wbrew pozorom ocenić wartość źrebaka jest bardzo trudno. Bo niestety nie da się maluchów przetestować w kierunku czy to sportowym, czy to hodowlanym. Możemy ocenić jedynie jego eksterier i ruch. Dodatkowym atutem jest świetne pochodzenie, które naturalnie zwiększa szansę takiego malucha na przyszłe sukcesy sportowe, ale tak naprawdę niczego nie gwarantuje. Przed źrebakami z rocznika 2014 jeszcze długa droga.
Naturalnie mały Bretton Woods wyróżnia się ruchem, ogierek po Numero Uno łapie za oko, a córka ogiera VDL Verdi pokazuje "pazur" i rządzi swoimi kolegami z pastwiska.
Equista: Dość szybko przyszły pierwsze sukcesy, konie z Róży zaczęły pojawiać się na krajowych i zagranicznych parkurach. Sukcesy sportowe są szczególnie ważne dla hodowcy?
Roma Kosicka: Jesteśmy dumni i przeszczęśliwi gdy nasi wychowankowie pojawiają się na sportowych arenach, czy na czempionatach hodowlanych. Pokazuje to, że obrana przez nas droga jest słuszna. Bardzo cieszy, gdy nasi klienci przysyłają nam "newsy", czy zdjęcia z wygranych "naszych" koni na arenach we Włoszech, Niemczech, czy Austrii. Często też tacy klienci wracają do nas po kolejne wierzchowce.
Equista: Który z Waszych wychowanków przyniósł Wam najwięcej radości?
Roma Kosicka: Każdy koń jest dla nas bardzo ważny, każdy ma u nas swoją historię. Cieszyliśmy się bardzo gdy First Fighter (For Pleasure - Linaro) został uznany w Badenii Wirtembergii, czy wygrał Korung w Finlandii. Nerwowo wyczekiwaliśmy także pierwszych jego MPMK, gdzie zdobył Wicemistrzostwo Polski w kat. koni 4-letnich. Koniem, który jest bardzo bliski mojemu sercu jest także Clintero (Clinton I - Carolus) - pieszczotliwie zwanym przez nas Franciszkiem. Jego wychowanie kosztowało nas dużo trudu, ponieważ urodził się on miesiąc przed terminem i pochodził z ciąży bliźniaczej. Jego brat niestety urodził się martwy. Intensywna opieka w pierwszym tygodniu życia (karmienie z butelki) opłaciła się. Dziś pod Jarkiem Koziarowski Clintero wygrywa rundy młodych koni w Austrii i Włoszech.
Equista: Śledzicie intensywnie rozwój hodowli światowej, często wyjeżdżacie na zawody wysokiej rangi - czy hodowla koni zmieniła się w ostatnich latach?
Roma Kosicka: Oczywiście, że się zmieniła. Bardzo widoczna jest wysoka specjalizacja ukierunkowana na konkretną dyscyplinę. Coraz rzadziej spotyka się w hodowli konie o "przypadkowych" rodzicach. Ogromny postęp poczyniła weterynaria, począwszy od sztucznej inseminacji, po transfer embrionów, po klonowanie. Tym samym hodowcy mogą korzystać z najlepszych reproduktorów i w zasadzie jedynym ich ograniczeniem są koszty finansowe. Bo niestety hodowla nie jest rzeczą tanią.
Coraz mnie uwagi przywiązuje się do danej rasy koni. Szczerze mówiąc, nie ma za dużych różnic pomiędzy koniem Holsztyńskim, Hanowerskim czy KWPN. Hoduje sie teraz "Nowoczesny Typ Konia Sportowego" i dla przyszłego jeźdźca najmniej ważne jest palenie jakie jego wierzchowiec będzie miał na udzie.
Equista: Wróćmy na chwilę na polskie podwórko. Wiele mówi się o tym, że polska hodowla podupada, czy widzicie szansę dla rodzimych hodowców?
Roma Kosicka: Oczywiście, że tak. Czasy, gdzie stadniny miały monopol dawno minęły. Jesteśmy teraz w innej rzeczywistości i dla każdego musi być w niej miejsce. Bardzo szkoda, że zniszczeniu uległy polskie linie hodowlane. Na pewno posiadamy dużo dobrych koni o rodowodach nowielickich, posadowskich, mosznańskich czy innych. Do tych klaczy powinniśmy dobierać jak najlepsze reproduktory. Oczywiście zachód jest dużo dalej od nas, ale powinniśmy silnie selekcjonować to co od nich do nas trafia.
Equista: Co jest najtrudniejsze w zawodzie hodowcy?
Roma Kosicka: Hodowla wymaga czasu. Jej efekty widać dopiero po latach. Od pokrycia klaczy do uzyskania czempiona jest bardzo długa i żmudna droga. Prócz szczęśliwych zakończeń bywają także i te kiepskie. Czasami klacz trudno zaźrebić, czasami poroni na parę dni przed planowanym terminem wyźrebienia. To wszystko to bardzo trudne momenty w życiu hodowcy. Młodemu koniowi może się przytrafić szereg chorób okresu źrebięcego lub też kontuzji mechanicznych. Jak u dzieci. Dlatego też przykładamy wiele starań do dobrych warunków bytowych, wyżywienia i higieny, tak aby jak najmniej takich przypadków było w naszej hodowli.
Equista: Największą motywacją do pracy jest dla Was...
Roma Kosicka: Miłość do koni to rodzaj wirusa, którym jak człowiek zostanie zainfekowany to już się nie wyleczy. Ledwo co odsadzamy źrebaki z jednego rocznika to już niecierpliwie wyglądamy kolejnych porodów. Każdy cud narodzin jest wielką radością.
Equista: Marzenia do zrealizowania w najbliższej przyszłości?
Roma Kosicka: Marzenie hodowlane to zakwalifikowanie ogiera własnej hodowli na Koerung Holsztyński i uznanie go tam - bardzo byśmy chcieli aby to udało się już w tym roku. Aby nie zapeszyć - nie zdradzimy więcej szczegółów.
Equista: Dziękując za rozmowę życzymy Wam dalszych sukcesów hodowlanych!
Roma Kosicka: Dziękujemy za wizytę i pozdrawiamy czyleników portalu equista.pl!
Więcej o koniach hodowanych w Róży można przeczytać na oficjalnej stronie intrnetowej hodowli pp. Kosickich Hodowla Koni Holsztyńskich - Kosicki, Róża