Słaba płeć? Rozmowa z Joanną Wyrzyk i Joanną Pawlak

Data publikacji: 2022-02-23
Od lewej: Joanna Pawlak, Annamaria Sobierajska i Joanna Wyrzyk, fot. Marta Flatow/mat. prasowe
Od lewej: Joanna Pawlak, Annamaria Sobierajska i Joanna Wyrzyk



„Słaba płeć? Co to to nie!” – tak brzmi tytuł rozmowy z Joanną Wyrzyk i Joanną Pawlak, który przeprowadziła Annamaria Sobierajska (Tor Wyścigów Konnych Służewiec, Służewiec iTV)! Pierwsza wymieniona Joanna to dżokejka z szeregiem ważnych osiągnięć (amazonka jest np. pierwszą kobietą w historii, która wygrała gonitwę Derby w Polsce), natomiast druga to utytułowana zawodniczka WKKW i olimpijka. Obie są ambitne i pewne siebie, choć miewały też chwile zwątpienia. Co im wtedy pomagało? M.in. takie pytanie padło podczas wywiadu, do którego doszło w trakcie Cavaliady w Poznaniu (16-19 grudnia 2021 r.). Pełny tekst można znaleźć poniżej! 


Joanna Wyrzyk i Joanna Pawlak



Poznałyście się na Cavaliadzie i z pewnością rozmawiałyście o sportach, które uprawiacie na co dzień. Czy według Was jest coś co łączy te dwa światy – wyścigi i WKKW?

Joanna Wyrzyk: Na pewno konie. (śmiech)

Joanna Pawlak: Jest dużo wspólnych cech. My, WKKW-iści, uprawiamy trzy dyscypliny, w tym cross, który najbardziej łączy się z wyścigami.

Jaki był dla Ciebie rok 2021? 

Joanna Pawlak: Był on pełen przygotowań olimpijskich. Pierwsze pół roku było naprawdę intensywne i wiele się działo. Mieliśmy kilka startów kontrolnych, po których miała być powołana kadra, która wyjedzie do Tokio. Od początku tego sezonu próbowaliśmy swoich sił i na koniec udało zrealizować się to, o czym marzy wielu sportowców - start na igrzyskach olimpijskich. Teraz jest czas odpoczynku i planowania co dalej. 

Jesteś nazywana „Olimpijką Tokio 2020”. Już zawsze będziesz identyfikowana z tym tytułem. Czy zmieniło to coś w Twoim życiu?

Joanna Pawlak: Dla mnie to ogromne wyróżnienie. Razem z Gosią Cybulską byłyśmy pierwszymi kobietami w historii polskiego WKKW, które wystartowały w igrzyskach. To zaszczyt, że to my pojechałyśmy, że to nam się udało. Pozostał lekki niedosyt, bo miałyśmy sporo pecha. Jednak sama impreza była niesamowitym przeżyciem.

To jest coś co zasługuje na ogromne uznanie. Teraz kolej na Joasię Wyrzyk. Jaki dla Ciebie był rok 2021?

Joanna Wyrzyk: To był bardzo dobry rok, bo udało mi się zwyciężyć w Derby. Jednocześnie był bardzo ciężki. Początek tamtego sezonu to był czas, kiedy zastanawiałam się czy wyścigi są na pewno dla mnie. Jednak wygrana w Derby mnie uskrzydliła i dodała pewności siebie. To był mój najlepszy sezon pod kątem sportowym. Myślę, że przez długi czas mogę nie powtórzyć takiego sukcesu.

W sporcie igrzyska olimpijskie to wartość sama w sobie. Co w świecie wyścigowym oznaczają Derby? Czy można je nazwać „wyścigowymi igrzyskami”?

Joanna Wyrzyk: Trochę tak, ale nie wiem czy można to porównać. To jest wyścig, o którym marzy każdy dżokej, bo zwycięstwo wiąże się z ogromnym prestiżem. Gdy wygrywasz Derby to pokazujesz, że jesteś kimś w świecie wyścigów.

Asia Wyrzyk opowiedziała o tym, co przydarza się coraz częściej sportowcom, a mianowicie chwile zwątpienia. Czy masz tak samo?

Joanna Pawlak: Startuje w zawodach już od 21 lat i przez całą moją karierę napotykałam wiele przeciwności. Dlatego, że lubię konie i jeździectwo sprawia mi przyjemność, to nie poddałam się. Czasami było bardzo ciężko. W tych chwilach bardzo mocno wspierała mnie rodzina. Jednak nawet jeśli jest źle, to cieszy mnie spędzanie czasu z końmi. Ciężka praca procentuje i znowu przychodzą wspaniałe chwile, które wynagradzają gorsze momenty.


Joanna Wyrzyk w trakcie rundy honorowej Westminster Derby 2021 



Asia Pawlak wspomniała o wsparciu najbliższych. A jak to jest u Ciebie? Spora część Twojej rodziny jest zaangażowana w wyścigi.

Joanna Wyrzyk: Wsparcie jest bardzo ważne. Ja niestety jestem obciążona nazwiskiem „Wyrzyk”, które jest specyficznie kojarzone na wyścigach (śmiech). Spotykałam się z niemiłymi sytuacjami, ale myślę, że w takich właśnie momentach ważna jest świadomość, że ma się wsparcie tych osób, które zawsze trzymają za nas kciuki i nam kibicują. Ludzi się nie zmieni. Zawsze trafi się ktoś, kto będzie chciał nam rzucić kłody pod nogi. Myślę, że to nie dotyczy tylko wyścigów czy WKKW, ale każdej dyscypliny sportowej. Ważne jest, aby znieść psychicznie tę presję. Jeśli ułożysz sobie wszystko w głowie, to resztę też możesz wytrenować.

Wy na pewno sobie to wytrenowałyście, bo obie te dyscypliny wymagają wytrzymałości, odwagi i czego jeszcze? 

Joanna Pawlak: Przede wszystkim jest to systematyczna i ciężka praca. To nie jest tak, że dzisiaj uznam, że mi się nie chce i nie pojadę do stajni. Jeżeli chce się być coraz lepszym i zaistnieć, to też nie można mieć jednego, dwóch koni, tylko trzeba ich mieć kilka. Jest sporo czynników, ale głównie są nimi cierpliwość i chęć dążenia do celu.

Joanna Wyrzyk: Zgadzam się z tym, co powiedziała Asia. Świątek, piątek czy niedziela, trzeba wstać i pójść do stajni. Jeśli chodzi o konie to wszędzie jest podobnie. Dyscyplina i samozaparcie, wyrabianie formy oraz w przypadku jeźdźców wyścigowych również dieta i utrzymanie wagi. 

Obie powiedziałyście, że w swoich dyscyplinach osiągnęłyście w poprzednim roku coś po raz pierwszy. Jakby młode dziewczyny chciały spróbować Waszego sportu, co byście im podpowiedziały?

Joanna Pawlak: WKKW to jak najbardziej sport dla kobiet, wystarczy popatrzeć na wyniki najważniejszych imprez na świecie. W pierwszej dziesiątce 60-70% to kobiety i to one przeważnie wygrywają. W tym roku po raz pierwszy w historii na igrzyskach olimpijskich wygrała kobieta. Na mistrzostwach świata też od paru lat dominują zawodniczki. WKKW to bardzo wszechstronna dyscyplina. 

Zarówno w WKKW, jak i wyścigach rywalizujecie z mężczyznami. Co byś podpowiedziała młodej Asi, która zastanawia się, czy rozpocząć karierę jeźdźca wyścigowego?

Joanna Wyrzyk: Na pewno trzeba mieć dużo siły psychicznej i fizycznej. Myślę, że ta pierwsza przychodzi z czasem. Pamiętam jak zaczynałam, to zostałam wrzucona na głęboką wodę w ośrodku, który wybudował mój ojciec. Wsadził mnie na konia wyścigowego i powiedział „siadaj i jedź”. Musiałam sobie jakoś poradzić. Pierwsze dni były bardzo ciężkie, nie mogłam wstać z łóżka, bo miałam okropne zakwasy. Później już było łatwiej. Teraz wsiadam na większość koni, potrafię je ułożyć i dogadać się z nimi. Myślę, że ważne jest to, aby umieć rozszyfrować konia, obserwować go i wiedzieć czego on potrzebuje w danym momencie.

Czego sobie życzycie na kolejny sezon?

Joanna Pawlak: Jeżeli chodzi o jeździectwo, to zdrowia dla moich koni, bo to jest czynnik, bez którego nie ma naszego sportu. Moim marzeniem jest realizacja planów związanych z własną stajnią. Chciałabym skupić się na tym, co ja uważam, że jest potrzebne mnie i moim koniom.

Joanna Wyrzyk: Sobie życzę, żeby mnie nie bolał kręgosłup (śmiech). Oczywiście dużo zdrowia, bo jak mamy zdrowie to możemy wszystko.


Joanna Pawlak – zwyciężczyni Traf Eventing Tour – podczas Cavaliady w Warszawie



Jako Totalizator Sportowy jesteśmy zawsze blisko sportowców. Jako Tor Służewiec absolutnie nasza dusza, serce, głowa są przy wyścigach. Jako Traf, coraz częściej wspieramy i kibicujemy mocno WKKW. Życzę Wam, żebyście były wytrwałe, żeby Wasze życzenia się spełniły i żebyście dalej bardzo mocno inspirowały kolejnych młodych miłośników koni i nie poddawały się. Jesteście wielkie i stworzyłyście #WielkieChwile dla nas wszystkich. Bardzo Wam dziękuję.





fot. Marta Flatow/mat. prasowe, Mateusz Błaszczak/mat. prasowe, Oliwia Chmielewska/mat. prasowe