Branża fotografów w Polsce rozwija się z roku na rok. Przybywa nam coraz lepszych autorów i wspaniałych zdjęć, co jest oczywiście powodem do dumy i zadowolenia. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najczęściej nagradzanych jest znany fotograf koni ujeżdżeniowych - Łukasz Kowalski. Zapraszamy na ciekawy wywiad w którym opowiada o swojej pracy, emocjach i o tym, dlaczego to wszystko jest jak pierwsza randka.
Equista.pl: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z fotografią, a w szczególności z wykonywaniem zdjęć koniom?
Łukasz Kowalski: Pierwszy aparat, który miałem okazje używać i który można by nazywać profesjonalnym był kupiony z myślą o moim ojcu. W chwili obecnej jego poprzedni właściciel śmieje się, że sprzęt kupowałem "dla taty" (śmiech). Zawsze jednak miałem bakcyla do zdjęć, choć nie posiadałem odpowiedniego sprzętu, to starałem się tworzyć ciekawe ujęcia.
Jeśli chodzi stricte o konie to przygoda z nimi zaczęła się w 2008 roku. Z bratem Tomaszem (znany trener ujeżdżenia w Polsce, przyp. red.) zacząłem jeździć trochę po zawodach i wykorzystywać sprzęt fotografując głównie zawodników, których miał pod swoją opieką. Zawsze lubiłem reportaż, dlatego też nie ograniczałem się do uwieczniania samych koni, ale także starałem się uchwycić atmosferę zawodów.
Equista.pl: Bardzo miło słyszeć o takich początkach. Podziel się z nami kolejną rzeczą, powiedz co jest takiego szczególnego w uwiecznianiu jeździectwa i samych koni?
Łukasz Kowalski: "Koń jaki jest, każdy widzi" (śmiech) ale sęk w tym żeby pokazać go w szczególny sposób. To ciekawe zwierzę, a wiec obiekt do fotografowania zawsze bardzo wdzięczny. Ze względu na ograniczenia czasowe skupiam się głównie na dyscyplinie ujeżdżenia. Piękno tego sportu polega na harmonijnym połączeniu zawodnika oraz konia. Para stara się stworzyć jak najlepszy obrazek, a fotograf uchwycić go. Zawsze staram się to zrobić!
Equista.pl: A na co najbardziej zwracasz uwagę przy robieniu zdjęć?
Łukasz Kowalski: Dla mnie zdjęcie powstaje na etapie postrzegania zastanej rzeczywistości. Czasami trzeba zrobić tylko krok lub dwa w któraś ze stron. Fotografia to moment, ulotna chwila, choć są oczywiście sytuacja, które można zaplanować, tak jak to się ma w przypadku sesji zdjęciowych. Często tak mam, ze kadr układa mi się najpierw w głowie, a dopiero potem powstaje zdjęcie.
Equista.pl: To jest zamysł, a jak ważny jest sprzęt, na którym się pracuje? Czy ma on duże znaczenie?
Łukasz Kowalski: Sezon jeździecki podzielony jest na dwa etapy. Zawody otwarte i halowe. Przy pierwszych nie ma problemu i fotografować może naprawdę każdy. Natomiast hale i wszelkie obiekty zamknięte nie są jednak dość litościwe dla fotografa. Z reguły bardzo ciemne i ciężko się w nich wykonuje zdjęcia. Na pełna klatkę przesiadłem się dopiero rok temu i już po pierwszych zdjęciach wiedziałem, że z wymianą na nią czekałem zbyt długo. Tak jak i w sporcie, tak w fotografii - trzeba się rozwijać. I nie chodzi tu tylko o sprzęt, ale także o umiejętności posługiwania się aparatem i wykorzystywania jego pełnych możliwości. Odpowiadając na pytanie, moim zdaniem sprzęt ma znaczenie zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach.
Equista.pl: Czyli prawdą jest, że sprzęt to nie wszystko ale bez odpowiedniego też nie możemy maksymalnie wykorzystać swojego potencjału! Jesteś wielokrotnie nagradzanym fotografem, opowiedz coś o wyróżnieniach jakie Cię do tej pory spotkały?
Łukasz Kowalski: Wspomnę tylko o tych ważniejszych, bo wszystkiego przez lata już się uzbierało bardzo wiele. W 2014 roku uzyskałem 3 nominacje w konkursie FEI - Solidarity World Photo Grand Prix (kategorie: portret, impreza jeździecka, zdjęcie roku - fotograf profesjonalny), ale to właśnie w tym roku ocieram się o najważniejsze nagrody fotograficzne w kraju i na świecie. Na początku roku były to dwa wyróżnienia w konkursach międzynarodowych (HumanDOC i Monochrom Photography Awaria), potem trzecie miejsce w Śląskiej Fotografii Prasowej i w końcu nominacja do Grand Press Photo 2017 w kategorii sport. Do MONOCHROM Photography Awards zgłoszono 8122 zdjęcia, a do GPP 5100. Myśle, że liczby robią wrażenie nie tylko na mnie (śmiech)
Equista.pl: Imponujące osiągnięcia! A jeśli chodzi o same wystawy?
Łukasz Kowalski: Jeśli chodzi o wystawy to kilka indywidualnych i zbiorowych mam już za sobą, nawet zagranicą. Najnowsza galeria prac wystawiona właśnie jest w Pałacu w Rybnej w moim rodzinnym mieście - Tarnowskich Górach. Tytuł wystawy to „MONOCHROM" i przestawia najciekawsze czarno-białe prace z przebiegu dotychczasowej kariery. Wcześniej wystawa miała okazję zagościć w centrum handlowym "Agora" w Bytomiu. "MONOCHROM" jest podróżą sama w sobie, wiec mam nadzieje, że Tarnowskie Góry są tylko przystankiem na mapie.
Equista.pl: Wielkie gratulacje! Nie jest tajemnicą, że jesteś uważany za jednego z najlepszych fotografów ‚końskich’ w Polsce. Jak oceniasz fotografię sportową w tej branży?
Łukasz Kowalski: Niestety w dzisiejszych czasach wystarczy aparat oraz fanpage na Facebooku by być fotografem, a to nie jest tak do końca. Fotografia sportowa nie jest najłatwiejsza, dużo w niej czynników niezależnych od autora, które albo musisz tolerować i probować je wykorzystać albo starać się unikać. Robiąc reportaż nie jesteśmy w studiu, gdzie wiele czynników zależnych jest od fotografa. Tutaj "idziemy na żywioł" i wykorzystujemy fakty i zdarzenia, jakie są w rzeczywistości. Dlatego uwielbiam na zawodach robić reportaż. Planuje, przemyślam, chodzę i szukam. Czasami coś ciekawego uda się znaleźć. Z każdych zawodów staram się przywieźć przynajmniej jedno zdjęcie, które będzie ich i moją wizytówka. Sęk w tym żeby wypracować sobie jakiś styl i być rozpoznawalnym, tak aby ludzie oglądający zdjęcia od razu wiedzieli kto je robił. Jeździectwo to sport i ja też tak do niego podchodzę. Jesteś zawodnikiem i słuchasz przed startem ulubionej piosenki? Mam bardzo podobnie, muzyka zawsze mnie nakręca i towarzyszy mi niemal na każdym etapie tworzenia zdjęcia.
Equista.pl: Muzyka owszem zawsze pozytywnie nakręca. Przez wiele lat jednak walczyłeś i nie miałeś fanpag'a na FB (śmiech)
Łukasz Kowalski: Tak, to prawda. Długo z tym walczyłem, ale chyba jednak było to nieuniknione. Niestety strona internetowa w dzisiejszych czasach nie wystarcza.
Equista.pl: Czym jest dla Ciebie sukces w tej branży?
Łukasz Kowalski: Jeśli chodzi o branże jeździecką to chyba największym sukcesem jest to, ze po mimo upływu czasu ciagle tu jestem i fotografuje. Przyznaję, czasami to bardzo niewdzięczne zadanie, zwłaszcza w Polsce. Cieszy mnie fakt, że spływają zaproszenia od organizatorów imprez zagranicznych. To chyba tez pewien sukces. Widać, że zdjęcia zwracają ich uwagę. Jeśli chodzi o branże fotograficzną to cieszy to, iż moja praca doceniona została przez jury Grand Press Photo. To najważniejszy konkurs z tej branży w Polsce, a na gali pojawiają się najlepsi fotografowie z naszego kraju. Mam nadzieje, ze to dopiero początek ciekawej historii.
Equista.pl: Z pewnością tak będzie! Jakie ujęcia są dla Ciebie najcenniejsze, najbardziej istotne?
Łukasz Kowalski: Fotografia to emocje, coś co jest wynikiem "tu i teraz". Zawsze i wszędzie ważne są dla mnie emocje. Te zwłaszcza w sporcie, nie tylko w samych zdjęciach koni, są bardzo widoczne. Dobremu ujęciu zawsze towarzysza "ciarki". Jeśli mam dobre ujęcia to zawsze mam ich świadomość i biegnę czym prędzej do komputera żeby je zgrać i zobaczyć ten efekt. To trochę tak jak z pierwsza randka na która czekasz i której nie możesz się doczekać.
Equista.pl: Nie pozostaje nam nic innego jak życzyć Ci samych takich emocji i jeszcze większych sukcesów! Dziękujemy za rozmowę i pozdrawiamy!
Łukasz Kowalski: Dziękuję! Mam nadzieję, że dokładnie tak będzie. Ja również dziękuję za rozmowę i pozdrawiam czytelników!
Zapraszamy na stronę autora: www.lukaszkowalski.com oraz Fanpage