Od zawsze czarował swoją niespotykaną urodą, był też bardzo temperamentny i inteligentny – właśnie z tych powodów tylko on mógł sprawdzić się jako koń Bohuna w „Ogniem i mieczem”. Ze swojej roli wywiązał się znakomicie do tego stopnia, że do dziś wielu z nas doskonale o nim pamięta, a już szczególnie jego udział w zakończeniu filmu, gdy Bohun w milczeniu odjeżdża na nim w stronę zachodzącego słońca. Niestety teraz ta scena stanie się jeszcze bardziej symboliczna, ponieważ pojawiła się smutna informacja o odejściu 27-letniego Damara (Alger – Dama/Baca), który zagrał konia wspomnianego Kozaka.
Trakeński Damar (Alger – Dama/Baca) przyszedł na świat 25 lutego 1993 r. w SK Posadowo. Jedną z najważniejszych postaci w jego życiu był Jerzy Sawka (dyrektor Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych – Partynice), który po raz pierwszy zobaczył go w 1996 r. na Partynicach, a potem w Drzonkowie, w którym Damar był WKKW-istą. Później koń znalazł się w Stadzie Ogierów w Gnieźnie i to właśnie wtedy Jerzy Sawka spróbował go odkupić. Niestety okazało się, że chwilę temu Damar został wybrany do zagrania roli wierzchowca Bohuna i obecnie przebywa na planie filmowym, w dodatku jest już cała lista potencjalnych kupców. Co ciekawe, w trakcie kręcenia „Ogniem i mieczem” (reż. Jerzy Hoffman, 1999 r.) pojawił się pomysł podarowania ogiera Aleksandrowi Domogarowowi (filmowemu Bohunowi), jednak aktor odmówił, sugerując, że koszty utrzymania konia w Moskwie przekroczyłyby jego możliwości finansowe. Po zakończeniu zdjęć do filmu Jerzy Sawka odebrał telefon z ofertą sprzedaży Damara, ale proponowana cena była zbyt wysoka, dlatego musiał zrezygnować. Mimo wszystko wciąż coś ciągnęło go do urodziwego Damara, więc często odwiedzał konia na poznańskiej Woli, gdzie wówczas przebywał. Potem ogiera zaczęto używać w różnych punktach hodowlanych, a następnie znalazł się w Starej Miłosnej, gdzie miał zostać koniem samego dowódcy szwadronu reprezentacyjnego kawalerii. Plany pokrzyżowała kontuzja, jednak nawet w tej sytuacji Andrzej Matławski (dyrektor SO w Gnieźnie) nie chciał zejść z ceny, choć przecież trzeba było pokryć koszty leczenia. Jerzy Sawka poprosił o pomoc Michała Wojnarowskiego (dyrektora Stada Ogierów w Łącku) i dopiero wtedy udało się odkupić konia (2001 r.)! Nowy właściciel odesłał ogiera do Stada Ogierów w Łobzie i podjął decyzję o wykastrowaniu Damara, w kolejnych latach wałach brał udział w szkoleniach np. w Bad Ems w Niemczech, kursach wg metody Pata Parellego i jego ucznia, Czecha Honzy Bláhy. Między Damarem a Jerzym Sawką nawiązała się bardzo silna relacja, wręcz magiczna – uczyli się od siebie nawzajem, wspólnie przemierzyli pół Polski. Dodatkowo koń brał też udział w wielu działaniach charytatywnych (organizowanych przez m.in. Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy czy Fundację Bohdana Smolenia), a jego delikatny pysk przyczynił się do powstania… amortyzatora wodzy Sawka Light Hand.
Mimo upływu lat wciąż miał się bardzo dobrze, zasłużoną emeryturę rozpoczął dopiero w marcu br. Damar był gwiazdorem Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych i miał wielu fanów, dlatego Jerzy Sawka planował zorganizowanie dużej imprezy na cześć wałacha, ale niestety nadejście pandemii koronawirusa przekreśliło te plany. Damar odszedł 31 maja (niedziela) na Partynicach, a jego wieloletni właściciel opublikował pożegnanie, które zakończył wzruszającymi słowami: „Bywaj, mój koński bracie”.