Odszedł 9-letni ogier Yucatan (Galileo – Six Perfections/Celtic Swing), utalentowany koń wyścigowy, reproduktor o 100-procentowej skuteczności i wielka duma Stada Ogierów w Łącku. Kilka dni temu koń został dopuszczony do pokrycia klaczy, która pomimo zastosowanych zabezpieczeń zdołała kopnąć ogiera, w wyniku czego Yucatan doznał bardzo skomplikowanego złamania kości łokciowej. Próba uratowania konia w berlińskiej klinice weterynaryjnej niestety nie powiodła się.
Gniady Yucatan (2014, pełna krew angielska, wł. Stado Ogierów w Łącku) przyszedł na świat w Irlandii, a jego rodzicami byli ogier Galileo (Sadler's Wells – Urban Sea/Miswaki) i klacz Six Perfections (Celtic Swing – Yogya/Riverman), prawdziwe gwiazdy hipodromów. W trakcie swojej kariery wyścigowej Galileo – zwycięzca np. Derby (2001) w Wielkiej Brytanii – zarobił 1,6 mln funtów, natomiast Six Perfections to m.in. triumfatorka biegu Breeders Cup Mile (G1) oraz czempionka milerów we Francji. Pierwszym trenerem Yucatana był Aidan O’Brien, a choć początkowo ogier nie był częstym uczestnikiem wyścigów, zdołał wygrać bieg International Stakes (G3) o dystansie 2000 m. Później koń znalazł się w Australii, gdzie został zwycięzcą gonitwy MRC Herbert Power Stakes (G2), a także zajął 11. miejsce w biegu Melbourne Cup (G1) o dystansie 3200 m. Yucatan zaliczył 16 startów, odnosząc zwycięstwa w starciach 1600-2400 m, co przyniosło zarobek w wys. 374 tys. funtów.
Jako reproduktor zadebiutował w 2021 r. w Stadzie Ogierów w Łącku, gdzie pokrył łącznie 23 klacze. W kolejnym sezonie trafił do Stadniny Koni Krasne, w której dopuszczono go do 32 klaczy. Co istotne, w obu miejscach Yucatan wykazał się 100-procentową skutecznością. W tym roku ogier ponownie przebywał w Krasnem, mając już za sobą kolejne udane pokrycia. W trakcie następnego doszło do nieszczęśliwego wypadku – odpowiednio zabezpieczona klacz i tak zdołała kopnąć Yucatana, przez co u ogiera doszło do złamania kości łokciowej. Konia przetransportowano do kliniki weterynarynej w Berlinie, ale jego przypadek okazał się trudniejszy niż początkowo sądzono. Choć obecny na miejscu profesor podjął się przeprowadzenia 6-godzinnej operacji, ostatecznie uznał on, że w tej sytuacji nie powinno się przedłużać cierpienia konia.
W imieniu całej redakcji składamy wyrazy współczucia wszystkim miłośnikom koni pełnej krwi angielskiej.