Choć sezon wyźrebień dopiero się zaczyna, warto już dziś zwrócić uwagę na jedną z najpoważniejszych, a jednocześnie dość powszechnych chorób źrebiąt jaką jest rodokokoza.
Jest to zaraźliwa choroba bakteryjna, wywoływana przez Rhodococcus equi (wcześniej znany jako Corynebacterium equi). Jest to bakteria niezwykle odporna na niesprzyjające warunki takie jak wysoka temperatura czy też niska wilgotność powietrza. Skutkiem tego jest dość powszechne występowanie tego patogenu w środowisku. R.equi można wyizolować z gleb znajdujących się na padokach. Występuje on również w kale koni, dlatego możliwości zapobiegania rodokokozie wśród źrebiąt są niewielkie. Ze względu na tak duże zdolności przystosowania się R.equi do warunków środowiska, choroba ta występuje niemalże na całym świecie, będąc przyczyną znacznych strat ekonomicznych oraz hodowlanych.
Zakażenia R.equi zdarzają się m.in. u bydła, świń, kotów, psów, ludzi z osłabioną odpornością. Najczęściej jednak problem ten dotyczy koni w wieku od 3 tygodni do 6 miesięcy (najwięcej przypadków stwierdza się w okresie od pierwszego do trzeciego miesiąca życia). Konie starsze chorują niezwykle rzadko, najczęściej dotyczy to osobników z obniżoną odpornością.
Bakteria Rhodococcus equi stanowi naturalną florę górnych dróg oddechowych oraz przewodu pokarmowego zwierząt roślinożernych, stąd też wspomniana już wcześniej obecność tego patogenu w kale zdrowego konia. Do zakażeń dochodzi najczęściej późną wiosną oraz wczesnym latem tj. od maja do lipca, kiedy to jest ciepło i sucho, a źrebięta spędzają czas na zakurzonych pastwiskach oraz w źle wentylowanych stajniach. Zastanawiający może być fakt, iż chorują konie w określonym wieku, jedne są odporne, a inne- nie. Wpływ na to ma spadek odporności siarowej źrebiąt w tym okresie. Do przedostania się patogenu do organizmu dochodzi zwykle podczas wdychania pyłu zawierającego bakterie. Rzadziej patogen wnika drogą pokarmową (połknięcie plwociny) lub poprzez rany. Ma to miejsce najczęściej w pierwszych dniach życia, ale pierwsze objawy choroby pojawiają się dopiero od 30 do 90 dni od zakażenia.
W większości przypadków u chorujących źrebiąt dochodzi do rozwoju ropnego zapalenia płuc wraz z zapaleniem węzłów chłonnych. Wtedy też zwykle zaobserwujemy pierwsze objawy takie jak duszność, przyspieszenie tętna oraz gorączka. U chorujących źrebiąt możemy zaobserwować także osłabienie, brak apetytu, jednakże nie jest to regułą. W większości przypadków konie pozostają w dobrej kondycji ogólnej. Zwykle występuje również kaszel oraz wypływ z nosa. Rzadziej dochodzi do rozwoju ropni w innych częściach ciała m.in. w stawach. Obserwuje się wtedy kulawiznę, sztywny chód, obrzęk stawów, a niekiedy nawet niedowład kończyn. U prawie połowy źrebiąt zwykle dochodzi również do objawów ze strony układu pokarmowego tj. bólów kolkowych oraz biegunki. W niektórych przypadkach można zaobserwować również zmiany w obrębie oczu. U większości źrebiąt choroba trwa około 3-5 tygodni, choć zdarza się, że jej przebieg jest skrócony do kilku dni lub wydłużony nawet do 3 miesięcy. Rzadziej objawy pojawiają się nagle, a źrebięta padają w ciągu 1 do 2 dni. Sporadycznie zdarzają się również upadki bez wcześniejszych objawów. Śmiertelność nieleczonych źrebiąt szacuje się na 80%, jednakże osobniki leczone w 70-90% przypadków powracają do zdrowia.
Diagnostyka choroby jest dość trudna. Ma to głównie związek z tym, iż na początku w większości przypadków choroba przebiega bezobjawowo. W stajniach, w których nie stwierdzano wcześniej zakażeń Rhodococcus equi wczesne rozpoznanie jest bardzo utrudnione. Na podstawie objawów klinicznych ciężko zróżnicować rodokokozę od zakażenia innymi patogenami wywołującymi choroby dolnych dróg oddechowych. Właśnie ze względu na wspomniane nieswoiste objawy diagnostyka rodokokozy powinna obejmować badania dodatkowe. Są to w przypadku tej choroby: badanie ultrasonograficzne oraz rentgenowskie klatki piersiowej, które pozwalają na zobrazowanie ropni znajdujących się w płucach zakażonych źrebiąt. Ponadto zaleca się wykonanie badań krwi oraz badania mikrobiologicznego (popłuczyn z tchawicy i oskrzeli).
Leczenie polega głównie na stosowaniu długiej, kilkutygodniowej antybiotykoterapii (rifampicyna i erytromycyna). W niektórych przypadkach (w zależności od stanu pacjenta) leczenie dodatkowo należy rozszerzyć o leki przeciwzapalne oraz płynoterapię. Jak już wspomniano profilaktyka jest bardzo trudna, ze względu na powszechność występowania R.equi w środowisku. Nie znaczy to jednak, iż nie można nic zrobić. Warto próbować zmniejszać ilość kurzu poprzez zraszanie padoków, dbanie o prawidłową wentylację stajni oraz nie wypuszczanie źrebiąt w dni upalne. Osobniki chore warto odizolować od innych. Na świecie dostępne są również komercyjne preparaty, w których skład wchodzi hiperimmunizowana surowica, która ma na celu zwiększenie odporności źrebiąt. W miejscach, gdzie rodokoza występuje endemicznie preparaty te są często stosowane w celu podniesienia odporności źrebiąt, a tym samym ograniczenie ryzyka zakażenia. Niestety cena takiej surowicy jest wysoka i w praktyce w Polsce jest ona bardzo rzadko stosowana. Dodatkowo doniesienia na temat jej działania są sprzeczne. W miejscach, w których rodokoza już wystąpiła w poprzednich latach wskazane jest częste badanie kliniczne źrebiąt (m.in. warto codziennie mierzyć temperaturę ciała) , aby jak najwcześniej wykryć ewentualną chorobę. W takim przypadku powinno się również dwa razy w miesiącu wykonywać badanie krwi. Nie potwierdzi ono nam wprawdzie zakażenia R.equi, ale pozwoli zdiagnozować stan zapalny toczący się w organizmie, a mogący być skutkiem zakażenia wspomnianym patogenem. Trwają prace nad szczepionkami przeciwko rodokokozie, ale na ich dostępność na rynku będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. W Polsce, w dużych stadninach, w których występują przypadki rodokokozy stosuje się profilaktycznie autoszczepionki. Jest to metoda łatwa, a co najważniejsze tania.
Choć w zdecydowanej większości przypadków źrebięta zdrowieją, a przebyta rodokoza nie wpływa negatywnie na ich późniejsze użytkowanie, pamiętajmy aby nie zwlekać z wezwaniem lekarza weterynarii, gdy stan naszego źrebięcia wyda nam się niepokojący. Im wcześniej zostanie postawiona diagnoza, tym szybciej możliwe będzie rozpoczęcie leczenia, a tym samym szanse na powrót naszego źrebięcia do zdrowia znacznie wzrosną .
Autorką artykułu jest
lek.wet. Paulina Supera, absolwentka
Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie, która swoją wiedzę i doświadczenie zdobywała w najlepszych klinikach w Polsce oraz na świecie (Szwecja, USA, Australia). Do jej szczególnych zainteresowań nalezy rozród koni.