Federalny program odłowu dzikich koni miał zapewnić tym cennym zwierzętom bezpieczeństwo, jednak teraz cała ta koncepcja jest mocno krytykowana zarówno przez niektórych kongresmenów, jak i organizacje zajmujące się ochroną mustangów. Czarę goryczy przelała wciąż rosnąca liczba śmierci wśród koni (do tego momentu padły 142 osobniki), u których doszło do zakażenia wirusem końskiej grypy. Wg krytyków za tę dramatyczną sytuację odpowiadają wyłącznie osoby odpowiedzialne za prowadzenie programu, ponieważ to efekt ich karygodnych zaniedbań.
Bureau of Land Management (BLM, Biuro Gospodarowania Ziemią, Urząd Zagospodarowania Terenu) to agencja rządowa, która jest częścią Departamentu Zasobów Wewnętrznych Stanów Zjednoczonych, a jej zadanie polega na zarządzaniu terenami położonymi głównie na zachodzie USA (łącznie to ok. 1 070 000 km² ziemi). To właśnie ta organizacja koordynuje program odłowu dzikich koni, jak również prowadzi szereg ośrodków hodowlanych, do których trafiają złapane zwierzęta. Jesienią 2021 r. do tego typu miejsca przywieziono 445 osobników rasy West Douglas (powodem ich przeniesienia były szalejące pożary), a pod koniec kwietnia tego roku odnotowano pierwsze przypadki śmierci koni, których przyczyną było zakażenie wirusem końskiej grypy typu H3N8, ale w odmianie typowej dla Ameryki Północnej (linia Florida Clade 1).
W tym momencie ośrodek Wild Horse and Burro Corrals – obiekt jest położony w miejscowości Cañon City w stanie Kolorado – walczy z epidemią końskiej grypy. Zakażone zwierzęta próbuje się leczyć (niestety w przypadku dzikich koni jest to trudniejsze), a na terenie kompleksu obowiązuje kwarantanna. Rosnący wskaźnik śmierci zakażonych mustangów nie umknął politykom z Partii Demokratycznej, którzy wprost wymieniają najbardziej prawdopodobne przyczyny tej sytuacji – kongresmen Steve Cohen (stan Tennessee) i kongresmenka Dina Titus (stan Nevada) wskazują na zaniedbanie planu szczepień oraz umieszczanie złapanych koni w przepełnionych ośrodkach ze zbyt ciasnymi boksami. Wymienieni politycy podkreślają, że organizacja BLM miała aż 9 miesięcy na przeprowadzenie szczepień, ale pomimo tego preparaty podano tylko niektórym koniom, ponadto są też zdania, że wywożenie mustangów z ich naturalnych siedlisk jest przyczynianiem się do wymarcia tych zwierząt (opuszczone tereny wykorzystuje się do wypasu bydła), którą przecież są jednym z symboli USA.
O natychmiastowe zakończenie programu odłowu koni apelują organizacje zajmujące się dobrostanem dzikich koni, w tym np. American Wild Horse Campaign (AWHC). Przedstawiciele tej instytucji uważają, że obecny system bardziej szkodzi niż pomaga, a przecież w planie jest wyłapanie kolejnych 19 tys. osobników. Ośrodki pełne niezaszczepionych koni są wręcz „wymarzonym” miejscem dla wszelkich wirusów, w tym oczywiście dla H3N8 (stąd epidemie końskiej grypy w np. Wyoming), lecz organizacja AWHC nagłaśnia również problem śmierci dziesiątek koni z zupełnie innych powodów (np. złamań różnych części ciała, powikłań po wyźrebieniu), co znajduje swoje potwierdzenie w zgromadzonej dokumentacji.
Sprawa z pewnością będzie miała ciąg dalszy, ponieważ Steve Cohen i Dina Titus wezwali Deb Haaland (sekretarz zasobów wewnętrznych USA) do przeprowadzenia kontroli ośrodków podlegających pod BLM i zatrzymania programu odłowu dzikich koni.