„To jest najsmutniejszy dzień w dziejach naszej fundacji…” – tymi słowami właściciele Fundacji Inter Pares (Rodzone 25, 87-404 Radomin) opisali dramat, który ich spotkał. 17 lutego nieznany sprawca otruł źrebną klacz Warkę i kucyka Pedra… Truciznę przyjął również hucuł Kaprys, lecz na szczęście udało się go uratować. Wszyscy pracownicy obawiają się o bezpieczeństwo ocalałego konia i pozostałych zwierząt, jednak każdy może choć trochę pomóc – wciąż trwa zbiórka funduszy na m.in. zapewnienie monitoringu.
Fundacja Inter Pares powstała w marcu 2018 r. Na terenie placówki działa azyl dla zwierząt (ta działalność obejmuje m.in. interwencje w przypadku zaniedbań, pomoc weterynaryjną i kontrolę procesów adopcyjnych), poza tym prowadzone są tu zajęcia zooterapeutyczne (w tym również hipoterapeutyczne) oraz warsztaty, których celem jest budowanie wrażliwości na los zwierzaków. Na co dzień mieszka tu kilkanaście psów, kozy oraz konie.
Właściciele od początku podejrzewali, że truciznę dodano do wody dla koni. Wstępne wyniki badań potwierdziły te przypuszczenia, dalsza analiza próbek powinna wskazać konkretną substancję. Otruta klacz Warka była źrebna (miała rodzić w kwietniu), tego dnia odeszła jako pierwsza, najpewniej nad ranem. Uwielbiany przez dzieci kucyk Pedro konał w niewyobrażalnych cierpieniach, dlatego weterynarz podjął decyzję o przeprowadzeniu eutanazji… Truciznę przyjął też 2-letni hucuł Kaprys – początkowo rokowania były niepewne, lecz na drugi dzień właściciele poinformowali, że fizycznie hucuł czuje się lepiej. Niestety jego stan psychiczny jest kiepski, ponieważ bardzo przeżywa stratę swojego niewielkiego, ale jednak stada. Dzięki wszystkim wymienionym koniom Fundacja Inter Pares prowadziła darmowe zajęcia z hipoterapii dla niepełnosprawnych dzieci i warsztaty edukacyjne.
To jest najsmutniejszy dzień w dziejach naszej fundacji...
Bezpieczeństwo Kaprysa i pozostałych zwierząt wciąż jest zagrożone, bo nikt nie wie, czy sprawca nie powróci. Woda dla hucuła jest poddawana stałej kontroli, pilnowane jest także jedzenie, dodatkowo konia strzeże suczka Kropka, której szczekanie natychmiast alarmuje wszystkich pracowników. Aby rozwiązać problem osamotnienia Kaprysa, właściciele postanowili, że wkrótce dołączą do niego kozy, a za jakiś czas także koński kolega. Wszystkie te działania są istotne i potrzebne, ale najlepszym rozwiązaniem byłoby zamontowanie monitoringu. Teren placówki jest bardzo duży, poza tym całość otacza las – to powoduje, że montaż kamer jest kosztownym wyzwaniem, dlatego warto wspomóc fundację. Można to zrobić biorąc udział w tej ZBIÓRCE.