Spór nowojorczyków o obecność dorożek w mieście

Data publikacji: 2021-12-01
Nowy Jork, fot. pixabay.com


Bill de Blasio – obecny burmistrz Nowego Jorku – postanowił wrócić do jednej ze swoich obietnic wyborczych, czyli wprowadzenia zakazu używania dorożek w mieście, co znów wywołało duże poruszenie zarówno wśród tamtejszych woźniców, jak i obrońców praw zwierząt. Polityk uważa, że powozy konne są niehumanitarne, dorożkarze stanowczo odpierają te zarzuty, a ponadto nie brak też głosów, że obecne zaangażowanie burmistrza jest po prostu zagrywką polityczną, mającą na celu zapewnienie mu stanowiska gubernatora. 


Aby mieć szerszy ogląd na całą sytuację, należy cofnąć się do 2013 r., kiedy to Bill de Blasio po raz pierwszy wziął udział w wyborach na burmistrza Nowego Jorku. Polityk otrzymał wówczas poparcie od organizacji New Yorkers for Clean, Livable and Safe Streets (NYCLASS), której celem jest to, aby nowojorskie ulice były czyste i bezpieczne. Instytucja wsparła kampanię de Blasio kwotą w wysokości 1 mln dolarów, co przełożyło się na jego zdecydowane zwycięstwo w wyborach. Oczywiście „w zamian” organizacja oczekiwała działań zmierzających do wprowadzenia zakazu używania dorożek w mieście, a de Blasio rzeczywiście podejmował próby zatwierdzenia oczekiwanego prawa. Polityk wielokrotnie publicznie popierał obrońców praw zwierząt, którzy uważają, że dorożki są anachroniczną pozostałością po epoce wiktoriańskiej, a przede wszystkim źródłem cierpienia koni, ponadto burmistrz składał odpowiednie dokumenty do Rady Miejskiej, ale za każdym razem odpowiedzią była blokada wniosku, co argumentowano m.in. obawą przed pojawieniem się przymusowych zwolnień w branży. 


W 2017 r. polityk wywalczył reelekcję, co oznacza, że obecna kadencja wygaśnie już za kilka tygodni. Niedawno burmistrz zapowiedział ponowne złożenie dokumentów do Rady Miejskiej, argumentując to tymi słowami: „Powozy konne nie mają sensu. Są niehumanitarne. To XXI wiek, na litość boską”. Ten nagły powrót do tematu dorożek wzbudził podejrzenia wśród części komentujących, wg których jest to po prostu zagrywka polityczna, zmierzająca do zapewnienia kolejnych pieniędzy na przeprowadzenie nowej kampanii (mówi się, że tym razem de Blasio chciałby zostać gubernatorem). Jak można się domyślać, na działania burmistrza szczególnie ostro zareagowali sami dorożkarze. Tak skomentowała to np. Christine Hansen, nowojorska woźnica z 9-letnim stażem pracy w tej branży: „To my jesteśmy tymi, którzy naprawdę kochają konie, ponieważ to my decydujemy się całkowicie związać z nimi nasze życie zawodowe”. Inni przedstawiciele tych środowisk dodają też, że konie są pod stałą opieką lekarzy weterynarii, a poza tym każdemu zwierzęciu przysługuje 5 tygodni urlopu rocznie, co ma wykluczyć przepracowanie. Warto dodać, że po mieście porusza się łącznie 68 zarejestrowanych dorożek, a licencję posiada 150 woźniców. 




tekst i opracowanie: equista.pl, źródło: gothamist.com, fot. pixabay.com