Hodowla: Joris de Brabander - Czy to jest droga do sukcesu?

Data publikacji: 2015-06-21
Glock's London fot. Stefano Grasso/LGCT
Glock's London ex Carembar de Muze (Nabab de Reve x Chin Chin) - srebrny medalista IO Londyn 2012 to
jeden z najlepszych wychowanków Stoeterij de Muze, której założycielem jest autor artykułu fot. Stefano Grasso/LGCT

 

Właściwy dobór ogiera i klaczy to nie jedyne zadanie hodowców. O tym, w bardzo ciekawym artykule, przekonuje Joris de Brabander - jeden z najbardziej utytułowanych hodowców koni sportowych na świecie. Zapraszamy do lektury!

 

Znaczenie linii żeńskich, rola właściwej selekcji ogierów, przyszłość hodowli koni, genetyka, różnice między księgami stadnymi - tym tematom poświęca się liczne artykuły czy nawet książki, więc kim jestem żeby wypowiadać się w tych kwestiach? 

Jest jeden aspekt hodowli koni, który wydaje się pomijany, a mnie niezmiennie fascynuje. Spędzamy godziny i dni na analizie przeróżnych teorii dotyczących hodowli koni, ale wciąż mamy problem z odpowiedzią na pytanie jak hodować efektywnie i być usatysfakcjonowanym efektami swojej pracy? W jaki sposób możemy zapewnić naszym koniom optymalny rozwój? 

Przyjrzyjmy się bliżej hodowcom, których konie odnoszą wielkie sukcesy w sporcie. Moim zdaniem to co ich wyróznia to ich "zwyczajność". Ich gospodarstwa są zazwyczaj nieduże, można powiedzieć niczym się niewyróżniające. Jednocześnie duże przedsiębiorstwa zajmujące się hodowlą koni sportowych mają, proporcjonalnie, znacznie mniejsze sukcesy na tym polu. Dlaczego? Mój wniosek jest taki - konie hodowane przez "drobnych" hodowców rodzą się i dorastają w bardziej naturalnych warunkach, a hodowcy są w stanie poświęcić im więcej czasu. Często też takie konie więcej czasu spędzają na świeżym powietrzu, również zimą. I odwrotnie posiadanie dużej liczby koni negatywnie wpływa na programy hodowlane. Dlaczego, a dlatego, że najczęściej w takiej sytuacji brakuje czasu, miejsca oraz... kontaktu z człowiekiem. Podobne wnioski na temat "uprzemysłowienia" hodowli podziela spora część hodowców. 

 

Zapewnienie źrebięciu odpowiedniej dawki ruchu jest ważniejsze od stosowania skomplikowanych mieszanek paszowych

 

Są jeszcze inne aspekty hodowli niedoceniane dostatecznie. Pierwszym zadaniem, dla każdego hodowcy jest znalezienie odpowiedniego systemu, zapewniającego źrebiętom i końskiej młodzieży odpowiednio dużo ruchu i ćwiczeń. Latem zazwyczaj ten problem nie występuje, ale zimą większość czasu źrebaki spędzają w stajniach. Wniosek? Pierwsze 6 miesięcy źrebię spedzą na dworzu, po czym kolejne 6 w biegalni. Łącznie w ciągu trzech pierwszych lat swojego życia, średnio 18 miesięcy młody koń spędza w mniejszym lub większym "zamknięciu". Czasem w boksie o wymiarach 4x3 m, czasem na biegalni gdzie też nie ma zazwyczaj do dyspozycji więcej niż 10m2. Dla nas jest to normalne, ale czy takie jest również z końskiego punktu widzenia?

Wydaje się, że zapomnieliśmy o tym czego nauczyliśmy się już w szkole podstawowej - konie to zwierzęta przestrzeni, przystosowane do życia na stepie. Ich naturalną potrzebą jest ruch, który był niezbędny do zdobycia odpowiedniej ilości pokarmu. Wniosek? Konie w naturalnym środowisku miały zapewnione duże ilości ruchu (autor nazywa ten ruch dosłownie ćwiczeniami, przyp. red) i... zjadały duże ilości trawy. A jak w dzisiejszych czasach hodujemy konie? Zamykamy je w małych przestrzeniach, na średnio pół roku i przekarmiamy różnymi rodzajami zbóż. A czego uczliśmy się w szkole podstawowej? Ptaki żywią się ziarnami zbóż, a konie nie - podstawą ich diety jest trawa. Im bardziej "dbamy" o nasze konie tym większy dystans między tym co robimy, a co jest dla nich naturalne. Jestem przekonany, że źrebięta powinny przebywać na dworze tak długo jak to możliwe, uważam również że lepsza jest skromna dieta niż przekarmianie. 

 

Kariera sportowa zaczyna się już w łonie matki

 

Hodowla koni jest podstawą sportu jeździeckiego. Często zadaję hodowcom bardzo ważne pytanie - kiedy zaczyna się kariera sportowa konia? Odpowiedzi są przeróżne - jedni uważają, że początkiem kariery jest moment przygotowywania konia do pracy pod siodłem i zajeżdżanie, inni że pierwsze starty w zawodach, a jeszcze inni że jej początkiem są poważniejsze starty w wieku 7-8 lat. A czy wyobrażamy sobie jeszcze inną odpowiedź? Może kariera sportowa rozpoczyna się już w łonie matki? Czy dla płodu ma znaczenie czy klacz jest zamknięta w boksie czy ma dostęp do rozległych pastwisk, gdzie może galopować i czuć się naturalnie? Nie znam odpowiedzi naukowej, ale wydaje mi się, że to ma ogromne znaczenie. Rozwój konia od 7-dniowego embrionu mierzącego mniej niż 0,1 mm do nowonarodzengo źrebięcia, mierzącego ok. 1 m w kłębie i ważącego ok. 50 kg to ogromna "rewolucja". W czasie 11 miesięcy mięśnie, ścięgna i kości przechodzą przez proces szybkiego wzrostu i rozwoju. Czasem porównuję go do wzrostu drzewa. Kiedy posadzimy drzewo w dogodnych, "cieplarnianych" warunkach i będzie tak rosło dłuższy czas, np. 10 lat, po przesadzeniu zniszczy go pierwszy silniejszy podmuch wiatru. Odwrotnie - drzewo od początku rosnące w naturalnym środowisku będzie przystosowane do trudnych warunków atmosferycznych. Czy jest więc możlwe, że kariera sportowa tak naprawdę zaczyna się w łonie matki? Myślę, że hodowcy powinni rozważyć ten wniosek. 

Hello Sanctos urodził się w niewielkiej, rodzinnej hodowli, podobnie jak wiele innych koni odnoszących sukcesy na międzynarodowych arenach. Oczywiście pochodzenie konia zawsze będzie bardzo ważne. Jeżeli w rodowodzie konia nie ma "jakości sportowej", prawdopdobnie nigdy się ona nie ujawni. Dlaczego wielu hodowców, którzy mają bardzo dobry materiał hodowlany nie odnosi sukcesów sportowych? Genetyka jest ważna, ale nie można pomijać czynników środowiskowych, które są wciąż zbyt często pomijane. 

 

Hello Sanctos (na zdjęciu) i Totilas to tylko dwa przykłady koni wyhodowanych w niewielkich gospodarstwach,
a odnoszących wielkie sukcesy sportowe

 

Oczywiście łatwo zapełnić bibliotekę książkami o żywieniu koni, paszach, suplementach, znaczeniu składników mineralnych, witamin..., ale czy natura sama nie potarfi się regulować? Dzikie konie nie czytają książek, jedzą to co jedzą i nie mają poważnych niedoborów. Podobne wnioski wyciągnięto również w odniesieniu do medycyny "ludzkiej". Odrobaczanie jest ważne, ale czy 100% odrobaczenie konia jest naprawdę aż tak ważne? Podobnie szczepienia. Czy powinniśmy trzymać młode konie pod kloszem, czy powinny chować się w sposób naturalny, tak aby ich organizmy potrafiły zwalczać infekcje? Rozumiem hodowców, którzy robią wszystko aby zapewnić swoim wychowankom dobry byt, ale czy czasem ich działania nie są przesadzone? 

Każdy aspekt hodowli koni został dobrze opisany, ale mimo to dalej stawiam sobie wiele pytań. Czy źrebna klacz powinna spędzać całe dnie i noce na dworzu, czy źrebię powinno mieć dostęp do padoku/pastwiska przez 24h? Nie powinniśmy bać się zadawania pytań, aby dowiedzieć się czy nasze podejście jest prawidłowe czy też nie. Jestem pewny, że każdy hodowca robi wszystko by zapewnić jak najlepsze warunki swoim koniom, ale czy droga którą obraliśmy prowadzi do sukcesu? Każdy z nas powinien dogłębnie przenalizować swoje podejście, swój system hodowli i utrzymania koni, ale moim zdaniem powinniśmy wrócić do natury.

 Przez wieki udomowiliśmy konie, ale czy robimy to w prawidłowy sposób? Czy niezbyt gwałtownie ingerujemy w rozwój koni? Osobiście jestem zdania, że może lepiej aby stadniny były mniejsze, tak aby każde źrebię miało więcej miejsca i aby można było poświęcić mu więcej uwagi. To samo tyczy się klaczy hodowlanych. Ponadto "trening" koni powinien rozpocząć się już w wieku źrebięcym - to obowiązek każdego hodowcy. Źrebię powinno grzecznie chodzić w ręku i znać podstawowe zabiegi pielęgnacyjne. Oczywiście hodowca musi chcieć znaleźć czas na takie czynności. Interakcja między człowiekiem i źrebięciem musi rozpocząć się w momencie narodzin! Zaufanie u konia powinien budować hodowca. To nie przypadek, że wiele wspaniałych koni rodzi się w niewielkich gospodarstwach, tam gdzie mają okazję dojrzewać w naturalnych warunkach i w otoczeniu przyjaźnie nastawionych ludzi!

 

 


 Autorem artykułu jest 
Joris de Brabander, współtwórca Stal de Muze
członek komisji stadnej księgi Zangersheide, a przede
wszystkim doświadczony i utytułowany hodowca koni
skokowych. Wśród jego wychowanków warto wymienić
takie ogiery jak London (srebrny medal IO Londyn 2012)
czy Vigo d'Arsouille (Mistrz Świata 2010, Kentucky).

 

 

 

 

 

 

 

 

źródło: Is this road to success, Z Magazine february-march 2015