Tym razem Fundacja Molosy Adopcje (o ich poprzedniej interwencji pisaliśmy TUTAJ) udała się do gospodarstwa w miejscowości Czukty (woj. warmińsko-mazurskie), by ponownie przeprowadzić kontrolę. Zastane na miejscu m.in. konie czy kozy były w koszmarnym stanie, a wcześniej policjanci i jeden z sąsiadów znaleźli tu martwe zwierzęta. To piekło na ziemi zaczęło się już 17 lat temu…
Fundacja przyjechała na miejsce 8 kwietnia br., powodem były kolejne informacje od okolicznych mieszkańców. Już rok temu skontrolowano tu owce i kozy – właścicielka sama nie wiedziała, ile ich ma i ile z nich padło. Żywe zwierzęta odebrano, a cała dokumentacja dowodowa zajęła łącznie aż 10 grubych tomów (nie była to pierwsza interwencja, właścicielka jest obserwowana przez liczne fundacje już od 2012 r.). Izabela R. usłyszała zarzuty, proces jeszcze się nie zakończył.
Już na pierwszy rzut oka gospodarstwo w Czuktach jest potwornie zaniedbane – budynki gospodarcze są w stanie ruiny i sprawiają wrażenie, że lada moment się zawalą. Na posesji były zaledwie resztki paszy – 1 balot, który był ostatnim z 44 zakupionych mniej więcej we wrześniu zeszłego roku. Znacznie straszniejszy był jednak widok koni… Jeszcze przed interwencją w przedsionku domu znaleziono zasuszone ciało wychudzonego roczniaka z nienaturalnie wygiętą szyją, w innym miejscu leżała martwa wysokoźrebna klacz. Konie były skrajnie zaniedbane i wygłodzone, a śmierć tych koni musiała być męczarnią. Szokujące jest też to, że Izabela R. żywiła się padliną, po prostu odcinała kawałki mięsa i ćwiartowała je, ponieważ wg niej nie było powodu, by cokolwiek miało się zmarnować.
Niektórym zwierzętom udało się przeżyć, choć wszystkie są w opłakanym stanie. Rozwój źrebaków jest bardzo spowolniony – 7-miesięczne źrebię wygląda jak 2-miesięczne, roczny ogierek przypomina 5-miesięcznego źrebaka. Podana przez pracowników Fundacji pasza treściwa była dla nich czymś dziwnym i nieznanym, obydwa konie nie miały pojęcia, jak zabrać się za jedzenie. Dodatkowo jeden z nich niestety nie może prawidłowo przyjmować pokarmu, a powodem są wykryte wady szczęki, które pojawiły się przez brak odpowiedniego żywienia. Na terenie posesji odnaleziono też 2 źrebne klacze, z czego jedna z nich cierpi na tak zaawansowany zanik mięśni, że nie potrafi ustać. Właścicielka doprowadziła konie do takiego stanu, że klacz wyglądająca na 30 lat, ma w rzeczywistości zaledwie 9. Wszystkie odebrane konie cierpią przez m.in.: problemy oddechowe, wygłodzenie, choroby skóry, tragiczny stan kopyt, zaburzenia pracy układu pokarmowego (np. odchody cuchną czymś, co przypomina smród bagna), ogólne osłabienie i ogromną ilość kleszczy.
Po tej interwencji Izabelę R. skuto w kajdanki i zabrano na komendę, jednak wypuszczono ją po kilkugodzinnym przesłuchaniu. Po powrocie do domu kontynuowała prowadzenie swojego bloga, a we wpisach skarżyła się na kradzież koni i kóz, nagonkę na nią i fałszowanie badań weterynaryjnych. Odebranie zwierząt uważa za napad, samą Fundację określiła jako „zorganizowaną grupę przestępczą”.
Odebrane zwierzęta są już bezpieczne, ale nadal pilnie potrzebują pomocy. Fundacja Molosy Adopcje zorganizowała zbiórkę pieniędzy na zapewnienie odebranym koniom opieki weterynaryjnej, opłacenie kowala oraz przygotowanie dokumentacji procesowej, by Izabela R. w końcu stanęła przed sądem (jest recydywistką, dlatego prokuratura będzie mogła żądać najwyższego wymiaru kary). Internauci zebrali potrzebną kwotę w zaledwie 18 godzin, jednak ze względu na wiele próśb o dołożenie się do całkowitego utrzymania koni (bez tego koszty leczenia poniosłaby gmina Kowale Oleckie, czyli tutejsi mieszkańcy; dodajmy, że Izabela R. nie płaciła żadnych podatków), ostateczną kwotę zwiększono do 20 tys. Wciąż można pomóc – zbiórka jest dostępna TUTAJ.
Przydatne linki:
Zbiórka pieniędzy na portalu ratujemyzwierzaki.pl
Fanpage Fundacji Molosy Adopcje