Żył niemal dwa razy dłużej od przeciętnego konia, co zawdzięczał dobrym genom i troskliwej opiece. W zeszłym roku Calypso skończył 50 lat, jednak niedawno pojawiła się smutna informacja o odejściu konia…
50-letni Calypso był uznawany za najstarszego australijskiego konia. Przyszedł na świat w 1969 r., a później znalazł się w szkole jeździeckiej w New South Wales. Niestety nie był tam należycie traktowany, co dostrzegła rodzina Nakic. Postanowili wykupić konia, by już nikt go nie krzywdził. Nieco później został przeniesiony do Tallebudgera Valley niedaleko miasta Gold Coast, gdzie aż do końca zajmowała się nim Jenny Dyson-Holland. Calypso przez lata był bardzo niechętny ludziom, powodem były wspomniane złe obchodzenie się z nim w szkółce – na szczęście z czasem przekonał się, że istnieją osoby godne jego zaufania. Nawiązał wyjątkowo silną więź z Dyson-Holland, poza tym bardzo cieszyły go częste odwiedziny okolicznych mieszkańców, w tym także dzieci, które były jego najwierniejszymi fanami. Ukończenie 50 lat wymagało odpowiedniej oprawy, dlatego 1 sierpnia 2019 r. odbyło się przyjęcie urodzinowe – goście dopisali, nie zabrakło życzeń, prezentów i pysznego tortu.
Happy 50th birthday Calypso He is arthritic, deaf and blind, but Queensland quarter horse Calypso has almost doubled...
Opublikowany przez Equestrian Life Czwartek, 1 sierpnia 2019
Calypso miał zapewnioną stałą opiekę weterynarza, zajmowała się nim Rhian Partridge, która obliczyła, że jako człowiek wałach liczyłby 150 lat. Oczywiście nie uniknął dolegliwości związanych z wiekiem (Calypso był już głuchy i niemal całkowicie niewidomy, do tego cierpiał na artretyzm), jednak miał w sobie ogromną chęć życia, do samego końca był pełny wigoru. Wałach odszedł w sobotę (8 lutego) – tego ranka Jenny Dyson-Holland znalazła go martwego na padoku.