Z koniem do pubu? O belgijskim zaklinaczu koni

Data publikacji: 2018-10-13
Mark Wentein na pogawędce z koniem 

 

Gdzie on, tam i jego konie. Mowa o Marku Wenteinie, który jest jedną z najważniejszych osób z belgijskiej branży jeździeckiej, pasjonatem i prawdziwym przyjacielem koni. Zwierzęta spędzają z nim czas… w domu, a nawet w pobliskim pubie – dosłownie nie odstępują go na krok. Wentein prowadzi też swój własny biznes w Brugii, a ok. 3,5 km od miasta stworzył niezwykłe miejsce dla koni.

 

 

Na początku nic nie wskazywało na to, że Wentein zwiąże się z jeździectwem – ukończył on studia ekonomiczne. W 1986 roku, mając 30 lat, założył magazyn Hippo Revue (od lat jest to czołowe czasopismo o tematyce hippicznej w Belgii). Nadal pozostajemy w latach 80., bo jest to też okres, w którym Wentein zainwestował w powozy konne.

 

Jedna z dorożek Wenteina

 

Piękno Brugii od zawsze przyciągało turystów, a dorożki wydawały się strzałem w dziesiątkę. Wożenie ludzi okazało się być doskonałym wyborem, zwłaszcza że w 2000 r. centrum miasta wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co oczywiście zwiększyło liczbę odwiedzających i korzystających z dorożek. Dziś Wentein ma 4 z 13 wydanych licencji na powozy konne, co czyni go liderem. Łącznie pracuje u niego 16 dorożkarzy (6 na pełnym etacie, 10 w niepełnym wymiarze pracy). W prowadzeniu interesu pomaga mu syn.

 

Mathias Wentein na terenie farmy

 

Razem zamienili XVII-wieczną farmę w wyjątkowo piękne miejsce i „serce” biznesu. Na co dzień mieszka tu 27 koni, które wykonują różnorodne prace, jeżdżą pod siodłem, biorą udział w Hubertusach i oczywiście wożą turystów. Od razu należy zastrzec, że zwierzęta absolutnie nie są przemęczone. Obowiązuje zasada 8 godzin pracy, a następnie 2 dni odpoczynku.  

 

Farma z zewnątrz

 

Boksy i solidny zapas siana :) 

 

Jest tu też dość miejsca na trzymanie dorożek

 

Odpoczynek i regeneracja 

 

Skąd takie przywiązanie koni do Wenteina? Przez lata cały czas przebywał z tymi zwierzętami, a pasja połączyła się z pracą zawodową. „Jeździecka” biografia Belga robi ogromne wrażenie. Oczywiście jest aktywnym zawodnikiem (brał udział np. w Royal Windsor Horse Show, licznych zawodach w powożeniu), zajmuje stanowisko przewodniczącego we Flamandzkim Związku Jeździeckim (to największa federacja jeździecka z tamtego regionu, która zrzesza 38 tys. aktywnych członków) i jest członkiem zarządu Belgijskiej Narodowej Federacji Jeździeckiej. Często pracuje jako komentator na największych wydarzeniach  (np. na Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie), a oprócz tego jest międzynarodowym sędzią w powożeniu (level 4) i Delegatem Technicznym uznanym przez FEI (TD level 3).

 

Co zrobić ze starymi podkowami… Jedna z ozdób, którą można podziwiać na farmie 
 
 

W trakcie kręcenia programu dla telewizji, jeden z koni Wenteina cały czas za nim podążał. Nie zraziło go nawet znalezienie się w środku domu, w salonie. Dla Belga to zupełnie normalne, choć żona na początku mówiła mu, że „jest szalony”. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale zwierzęta chętnie chodzą też z Wenteinem do pobliskiego pubu i cierpliwie czekają, aż ich właściciel ugasi pragnienie.

 

Wentein zdradził, co jest jego sekretem – to ciągła praca z końmi nad wzajemnym zaufaniem. Dodał też: „Jeśli masz dobre relacje z końmi i nigdy nie nadużywasz zdobytego zaufania zwierząt, one za tobą podążą. W USA bycie zaklinaczem koni jest pracą – to ma sens. Musisz mieć możliwość komunikowania się z końmi, aby mogły dać znać, gdy coś jest nie tak”. Warte zapamiętania i niezwykle inspirujące! 

 

 

 

 

 

fot. materiały prasowe hippo.be, issue Horse & Hound magazine; tekst i opracowanie: equista.pl