Strata ukochanego konia zawsze jest trudnym przeżyciem. To nie jest tak po prostu zwierzę, które raz dwa można wymienić na inne. Konie są przyjaciółmi, pełnoprawnymi członkami rodzin. W tym roku Niemcy wprowadziły zmianę w prawie, dzięki której właściciele mogą zlecić kremację i godnie pożegnać swoje konie. Jak to wygląda w praktyce?
Do lutego tego roku niemieckie prawo zezwalało na standardową utylizację lub odesłanie zwłok konia do krematorium w innym kraju (np. Holandii). Martin Struck, szef Niemieckiego Związku Przedsiębiorstw Usług Pogrzebowych dla Zwierząt, podkreślał, że konie zasługują na godne pożegnanie. Z tego powodu już w listopadzie otwarto pierwsze niemieckie krematorium dla koni – dank & treu.
Instytucja powstała w miejscowości Schwaebisch Hall (na południu Niemiec) i kosztowała ok. 2,5 mln euro. Właściciel konia może zlecić samą kremację, a później zabrać prochy, ale istnieje też możliwość zamówienia pełnej ceremonii. Uroczystość odbywa się w sali pożegnań, którą przyozdabia się według życzenia (np. świecami lub kwiatami). Istnieje także opcja włączenia konkretnej muzyki. W sali zamontowano specjalne okienko, przez które można zajrzeć do wnętrza pieca.
Koszty kremacji wahają się w granicach 2-3,5 tys. euro (plus koszty transportu). Sam proces spalania odbywa się w temperaturze między 850 a 1100°C i może trwać nawet do 8 godzin.
Taka forma pożegnania, która przecież przypomina ceremonie żegnania zmarłych członków rodziny, z pewnością pomaga w oswojeniu się ze stratą i spokojniejszym przebiegiem żałoby.
Wcześniej wspomniany Martin Struck przedstawił również swoją wizję przyszłości – uważa on, że kolejnym krokiem będą pochówki opiekunów ze swoimi ukochanymi zwierzętami, które wcześniej odeszły. Jak sam mówi, takie sytuacje miały już miejsce niejednokrotnie, np. w 1786 roku król Prus Fryderyk II zgodnie ze swoją wolą zawartą w testamencie został pochowany wraz ze swoim ukochanym psem – chartem.