Naukowcy z amerykańskiego Uniwersytetu Binghamton dotarli do zachowanego kopyta wspaniałego Seabiscuita (Hard Tack – Swing On/Whisk Broom), gwiazdy wyścigów konnych. Problemem było jednak to, że kopyto przerobiono na… popielniczkę. Dzięki badaniom udało się jednak wyizolować DNA – czy to oznacza, że będzie możliwe sklonowanie legendarnego konia?
Zacznijmy jednak od krótkiego przybliżenia historii Seabiscuita. Ogier urodził się 23 maja 1933 r. w Stanach Zjednoczonych i wcale nie zapowiadał się na przyszłą legendę wyścigów. Od treningów wolał jedzenie oraz spanie w swoim boksie, a po kilkunastu pierwszych gonitwach zakończonych porażką już wszyscy spisali go na straty. Wszystko zmieniło się w 1936 r., kiedy Seabiscuit zaczął wygrywać na nawet najbardziej prestiżowych wyścigach, a 1 listopada 1938 r. ostatecznie potwierdził swoją wielkość – tego dnia pokonał ogiera War Admiral (Man o'War – Brushup/Sweep), uważanego za najlepszego konia USA. To wydarzenie okrzyknięto mianem „wyścigu stulecia”.
Seabiscuit padł 17 maja 1947 r., a wielu amerykańskim hodowcom koni wyścigowych cały czas zależy na tym, aby ich planowany źrebak był potomkiem tej legendy. Kilka lat temu do grupy naukowców z Uniwersytetu Binghamton zgłosiła się Jacqueline Cooper z Seabiscuit Heritage Foundation – bardzo zależało jej na badaniu genetycznym konia Bronze Sea (High Brite – All in Fashion/At the Threshold), który jest dość dalekim potomkiem Seabiscuita. Badacze niestety nie mogli ustalić, które fragmenty DNA pochodzą bezpośrednio od słynnego przodka – aby to zrobić, musieliby być w posiadaniu materiału genetycznego Seabiscuita, a uzyskanie takiej tkanki było niemożliwe, ponieważ nie wiadomo, w której części Ridgewood Ranch pochowano ogiera.
Wspomnieni badacze uniwersyteccy działają w Instytucie Genomiki Koni, gdzie zajmują się m.in. ustaleniem, co tak naprawdę wpływa na uzyskiwane wyniki i skąd u koni bierze się naturalna „chęć zwycięstwa”, bez której nawet najlepsze warunki fizyczne będą niewystarczające do osiągnięcia sukcesu. Steven Tammariello (dyrektor Insytytutu) był w stałym kontakcie z Jacqueline, a przełomem była informacja od Michaela Howarda, prawnuka właściciela Seabiscuita. Przypomniał sobie, że konia pochowano bez kopyt, które wcześniej usunięto (w momencie śmierci ogiera był taki zwyczaj) i zachowano na pamiątkę.
Kopyto – przerobione na popielniczkę! – odnaleziono na wystawie w California Thoroughbred Foundation. Odpowiednimi badaniami od razu potwierdzono, że to oryginalne kopyto Seabiscuita, jednak badacze dostrzegli jego nienajlepszy stan. Pomimo wszystko zdecydowali się wydrążyć otwory, aby dostać się głębiej i sprawdzić, czy kość kopytowa jest zachowana. Okazało się, że tak, a dalsze badania pozwoliły wyizolować DNA – materiał mDNA (DNA mitochondrialny) był nienaruszony, znaleziono też fragmenty materiału nDNA (DNA jądra komórkowego). Naukowcy z Instytutu Genomiki Koni zdecydowanie mogą świętować sukces, jednak wciąż za wcześnie, by podjąć próbę sklonowania Seabiscuita – uzyskany materiał jest zbyt skąpy.